Powie ktoś, że sobie pozwalam… Ale nie… Tym zdrobnieniem zwracała się do swego Wolfganga Amadeusza Mozarta jego żona. I właśnie o nim dziś słów kilka ale nie tylko…
Filmy muzyczne dzielą się na dwie grupy, bardzo dobre albo po prostu tragicznie kiepskie, powierzchowne, wybiórcze, skrótowe – i można by tak mnożyć. I szczerze powiem jestem pełen obaw kiedy na ekrany kin wchodzi jakiś nowy muzyczny film bo jak by od razu jestem nastawiony na „stanowcze nie…” I musi mnie naprawdę w takim filmie coś urzec, żebym to zdanie zmienił. Szczególnie jeśli jeszcze jest to biografia jakiegoś kompozytora czy artysty. Natomiast gdy jest to historia całkowicie z kręgu fikcji – no to już musi być dla mnie majstersztyk. Niestety takich filmów nie jest za wiele.